Na szkolnej wycieczce z Dundersztycem, Heinza ugryzł wilkołak przez co on sam się w go zmienił. Fineasz i Ferb muszą poszukać kwiatka - Nosełakoka - by ocalić nauczyciela. Tymczasem Izabela z Bufordem i z Baljeet'em próbuje zdobyć odznakę łowcy wilków.
Bohaterowie
Odcinek
(W szkole; trwa godzina wychowawcza)
Dundersztyc: Jutro jedziemy na wycieczkę!
Buford: Co?! Już jutro?
Fineasz: Gdzie jedziemy?
Dundersztyc: Do lasu.
Baljeet: I co my będziemy tam robić? Zbierać grzyby czy komary?
Dundersztyc: Nie idziemy na żadne grzybobranie tylko, żeby pobyć trochę na łonie natury.
Ferb: Nie lepiej pojechać w góry albo na jakieś jezioro?
Dundersztyc: Jezioro będzie koło lasu.
Izabela: To w końcu jedziemy do lasu czy na jezioro?
Dundersztyc: Do lasu, który znajduje się niedaleko jeziora. Jutro zobaczycie co będziemy robić.
(Czołówka)
Gdy zaczyna się jesień, a z jesienią szkoła
i czasu wolnego jest naprawdę mało.
Szkoła nawet nie jest taka zła, bo
można też robić szalone rzeczy w tej szkole...
Na przykład: Przerobić ławkę na super rakietę
lub też ściągać na matmie.
Zrobić wybuchową mieszankę,
Buforda obrzucić jedzeniem.
Buford: Nawet o tym nie wspominajcie.
Zamrozić dyrektorkę, zmniejszyć nauczyciela,
A potem tego nie naprawić.
Fineasz: Tak, jak najbardziej.
Harować w stołówce, zrobić dziurę w ścianie,
Lub zamienić swoją miłość na Ferba!
Nicole: Hej! Co to miało być?
Sam widzisz, że zrobić wiele się da, nim zaczną się wakacje,
Fineasz: Chodź Pepe!
więc z nami bądź, Fineasz oraz Ferb to wszystko zrobią dziś! x2
Fretka: Mamo! Fineasz i Ferb hałasują nawet w szkole!
(Koniec czołówki)
Narrator: Szkolna wycieczka
(Gdzieś; jedzie autobus)
(Piosenka Jedziemy na wycieczkę)
Dundersztyc: Jedziemy na wycieczkę!
Tra la la la
Jedziemy na wycieczkę!
Tra la la la
Jedziemy dłuż tej ulicy
by pobyć trochę w tej okolicy
Do lasku jedziemy
I go pewnie podpalimy
A raczej nie powinniśmy tego zrobić
Jedziemy na...
Buford: Przestań w końcu fałszować, bo się skupić nie można!
(Koniec piosenki)
Dundersztyc: Ja nie fałszuję tylko śpiewam, prawda Summer?
Summer: Dlaczego pan się do mnie zwraca?
Dundersztyc: Bo ty mówisz zwykle prawdę.
Summer: Nie chciałabym pana urazić, ale Buford ma rację. Pan fałszuje.
(Później; klasa wychodzi z autobusu)
Fineasz: I co będziemy robić?
Dundersztyc: No... odpoczywamy na łonie natury.
Buford: Co? Nuda. To ja wracam do autobusu. Nie ma co tutaj robić.
Jakaś osoba z klasy: Tak, ja też.
Jakaś osoba z klasy 2: Nie ma co tu robić.
Dundersztyc: Ej, no! Właśnie jest co robić. Pójdę do lasu i coś wam przyniosę.
(Później)
Buford: No i gdzie go wcięło?
Baljeet: Miał coś przynieść, a nie ma go już długo.
Summer: Może pójdziemy go poszukać?
Kaja: Nie bój się. Na pewno zaraz przyjdzie.
(Dundersztyc przychodzi)
Dundersztyc: Dobra, dobra już jestem!
Kaja: Widzisz? Już przyszedł.
Stanley: Co pana tak długo nie było?
Summer: I co ma pan na szyi?
Dundersztyc: Chciałem coś upolować i wam coś przynieść, ale się nie udało. A tak poza tym, wilkołak mnie ugryzł.
Buford: A co jeśli pan nim będzie?
Dundersztyc: Nie, nie będę żadnym wilkołakiem. Teraz upieczmy pianki przy ognisku.
Summer: Jest dzień.
Dundersztyc: W dzień też możemy.
(Dundersztyc zaczyna się drapać przy uchu za pomocą nogi)
Dundersztyc: Kurde, coś mnie bardzo swędzi.
(Dundersztycowi zaczynają rosnąć włosy na ciele, ręce itd.)
Kaja: Pan na pewno nie zmienia się w wilka?
Dundersztyc: Nie. A skąd takie przypuszczenie?
(Dundersztyc zmienia się w wilkołaka)
Dunderwilk: Auuuuuu!
Kaja: Dlatego, że pan już nim jest.
(Dunderwilk ucieka do lasu)
Fineasz: Musimy go uleczyć.
Buford: Po co? Nie lepiej go tu zostawić, a my wrócimy do miasta?
Summer: Fineasz ma rację. Musimy pana Dundersztyca wyleczyć.
Buford: A niby jak chcesz to zrobić?
Summer: Poczekaj. (wchodzi do autobusu i przychodzi z książką od biologii) O, jest! Jeśli ktoś zamieni się w wilkołaka to można go wyleczyć za pomocą kwiatu - Nosełakoka.
Fineasz: Dobrze. To ja z Ferbem idziemy poszukać tego kwiatka. Kto idzie z nami?
Buford: Idźcie sami.
Fineasz: Dobra.
(Fineasz i Ferb idą do lasu)
Izabela: O nie, kompletnie zapomniałam. Nie zdobyłam jeszcze odznaki łowcy wilków, a jesteśmy teraz w lesie. Kto chce ze mną zapolować na wilka?
Buford: Ja! To na pewno nie będzie nudne!
Izabela: Idziesz Baljeet?
Baljeet: No.. ja..
Buford: Idziesz i już!
Izabela: A wy?
Kaja: Mi się nie chce.
Stanley: Może innym razem.
Summer: Nie przepadam za tym. Trzymaj się, Baljeet!
Baljeet: Ty też uważaj na siebie.
(Całują się na pożegnanie)
Buford: O fuj!
(Izabela, Buford i Baljeet idą do lasu)
Kaja: To co robimy?
Stanley: Gramy w karty?
Summer: A w jaką grę konkretnie?
(U Fineasza i Ferba)
Fineasz: Ferb, musimy znaleźć ten kwiatek, bo jeśli go nie znajdziemy to... A właśnie co się wtedy staje?
Ferb: W sumie to nic.
(U Izabeli, Buforda i Baljeet'a)
Buford: Auuuuuuu!
Baljeet: Co ty robisz?
Buford: Przywołuję wilka.
Dunderwilk: Auuuuuu!
Buford: Widzisz? Odpowiedział mi.
Izabela: Jest bardziej na północy. Idziemy po ciebie wilku!
(U Kai, Stanley'a i Summer)
Stanley: Makao.
Kaja: Co?! Znowu?
(Stanley daje ostatnią kartę na środek i wygrywa)
Stanley: Tak! Wygrałem!
Summer: Już piętnasty raz z rzędu.
(U Fineasza i Ferba)
Fineasz: I gdzie ten kwiatek może być?
Ferb: Znalazłem go.
Fineasz: Gdzie jest?
Ferb: Za tobą.
(Fineasz się odwraca i zauważa kwiatka, który jest większy od niego)
Fineasz: Hmm... dziwne, że go wcześniej nie zauważyłem.
(U Izabeli, Buforda i Baljeet'a)
Izabela: Wilku, wilku gdzie jesteś?
(Buford wącha okolice)
Buford: Czuję go. Jest tam!
Izabela: Już nam się nie wywiniesz, wilku!
(Zarzuca sieć w stronę, którą wskazał Buford)
Izabela: Mamy cię... (osłania rośliny) ...wilku? Ferb? Co ty tu robisz?
Ferb: Szedłem sobie z Fineaszem poszukując pana Dundersztyca i nagle ktoś we mnie rzucił siecią.
Izabela: Sory, myślałam, że to wilk.
Buford: Najwyraźniej pomyliłem zapach wilka z tobą.
Ferb: Co?! Uważasz, że pachnę, jak wilk?
Fineasz: To dlatego tak śmierdzi psami.
Baljeet: Macie kwiat?
Fineasz: Mamy.
Dunderwilk: Auuuuuu!
Izabela: Tak, to wilk! To na pewno on.
Fineasz: Słychać go tam!
Ferb: Szybko!
(Przyjaciele biegną, ale się zatrzymują)
Fineasz: Ej, słyszycie to?
Buford: Co?
Fineasz: Jakieś krzyki.
Izabela: To chyba nasi.
Baljeet: A co jeśli dopadł ich wilkołak? Moja Summer! Idę po ciebie!
(Kaja, Stanley i Summer stoją przy autobusie, a przed nimi Dunderwilk)
Stanley: I co robimy?!
Kaja: Krzyczymy! Nie chcę, żeby nauczyciel zmieniony w wilkołaka mnie pożarł.
Summer: Baljeet, ratuj!
Stanley: Ej, a gdzie inni z naszej klasy?
Kaja: Pewnie śpią.
Stanley: W dzień?
(z autobusu wychodzi niewyspany Irving)
Irving: Czy wy musicie się tak drżeć? My tu próbujemy spać. O wow, ale pan włochaty. Mógłby pan wreszcie się ogolić.
(wraca do autobusu)
Summer: Baljeet!
(U naszych poszukiwaczy wilka)
Baljeet: Słyszę Summer. Ona żyje! Summer!
(Poszukiwacze przybiegli)
Summer: Baljeet!
Baljeet: Summer!
(próbują do siebie dobiec, ale Dunderwilk zatrzymuje Summer)
Dunderwilk: Niestety, ale teraz się nie da. Spróbujcie później.
Baljeet: Ty umiesz mówić?
Dunderwilk: Przecież od początku byłem człowiekiem.
Summer: To dlaczego nas atakujesz?
Dunderwilk: Atakuję was dlatego, że...
(Izabela strzela w jego strzałą nasenną)
Kaja: No, ej! Teraz się nie dowiemy dlaczego nas atakował.
Izabela: Tak! Odznaka łowcy wilków zdobyta!
Stanley: Teraz musimy go wyleczyć.
Fineasz: Już nie trzeba. W strzale nasennej dodaliśmy również sok z kwiatka, więc za chwilę powinien się odmienić.
Buford: Teraz możecie Sumjeetować.
Baljeet: Summer!
Summer: Baljeet!
(zaczynają do siebie biec i się uderzają głowami)
Baljeet: Ała.
Summer: Chyba powinniśmy to jeszcze poćwiczyć.
Baljeet: Tak, powinniśmy.
(Napisy końcowe)
(Autobus jedzie do Danville; Dundersztyc siedzi przy świecach w kocu)
Fineasz: (przynosi mu gorącą czekoladę) Już panu lepiej?
Dundersztyc: Tak, ale mógłbyś mi powiedzieć co się stało? Ja nic nie pamiętam.
Fineasz: Był pan wilkołakiem. Niech pan pije do dna.
Dundersztyc: Dziękuję. Zawsze człowiek przykryty kocem siedzi przy ognisku, a nie przy świecach. Gdzie moje ognisko?!
Fineasz: W autobusie nie można przecież zapalać ognia!
Dundersztyc: A to to nie ogień?
Fineasz: Te świece są na baterie.
Dundersztyc: To co tu tak śmierdzi dymem?
Fineasz: Ach, to ja idę po gaśnicę.
KONIEC