Strictly Personal – drugi oficjalnie wydany w 1968 r. album awangardowej grupy amerykańskiej Captain Beefheart and His Magic Band.

Strictly Personal
Wykonawca albumu studyjnego
Captain Beefheart and His Magic Band
Wydany

listopad1968

Nagrywany

25 kwietnia – 2 maja 1968

Gatunek

psychodelia

Długość

38:57

Wydawnictwo

Blue Thumb

Producent

Bob Krasnow

Oceny
Album po albumie
Safe as Milk
(1967)
Strictly Personal
(1968)
Trout Mask Replica
(1969)

Historia powstania albumu

edytuj

21 stycznia 1968 r. podczas tury koncertowej po Anglii odbył się w londyńskim hotelu wywiad z Beefheartem przeprowadzony przez Tony’ego Wilsona z Melody Maker. I właśnie w tym wywiadzie Don wspomniał o planowanym podwójnym albumie It Comes to You in a Plain Wrapper i jego okładce z papieru pakunkowego oklejonej znaczkami pocztowymi z podobiznami członków grupy. Jednak w 1968 r. ukazał się tylko jeden pojedynczy longplay Strictly Personal. Oto wyjaśnienie tajemnicy.

Otóż prawdopodobnie zapobiegliwy producent i menedżer Bob Krasnow podpisał kontrakt na następny album zespołu zarówno z MGM jak i Buddah. To dawało grupie dwukrotnie więcej czasu studyjnego. Zaplanowano więc podwójny album, który miał nosić nazwę It Comes to You in a Plain Brown Wrapper. Pierwszą częścią miała być płyta studyjna, a drugą – płyta nagrana na koncercie. Okładką miał być papier pakunkowy z naklejonymi znaczkami-podobiznami muzyków. I tak właśnie ostatecznie wygląda okładka Strictly Personal! Czyli pierwszą częścią planowanego wydawnictwa jest właśnie Strictly Personal. Drugą częścią jest Mirror Man nagrany nieco wcześniej, ale wydany później.

Pomiędzy październikiem 1967 a prawdopodobnie styczniem 1968 r. odbyło się kilka sesji nagraniowych przygotowujących materiał do Strictly Personal. Dla beefheartologów są to nagrania bezcenne. Pomimo tego, że nie są to legendarne, całkowicie niezmiksowane przez Krasnowa kawałki, to są one znakomitym źródłem informacji, jak brzmiałby naprawdę Strictly Personal, gdyby Krasnow nie dostał w swoje ręce taśm-matek. Nagrania te stały się znane w 1992 r., gdy firma Sequel Records wydała album I May Be Hungry But I Sure Ain’t Weird.

Krasnow zrobił w tym czasie dość ciemny interes. Postarał się o to, aby kontrakt CB & HMB z Buddah został źle umieszczony w kartotekach firmy, co spowodowało jego wygaśnięcie. Jeszcze tego samego dnia grupa znalazła się w biurze Jaya Coopera podpisując kontrakt z MGM. Natychmiast doszło do sesji nagraniowej w Sunset Studio Recorders w Hollywood, która zaczęła się 25 kwietnia i trwała do 2 maja. Był to ten sam repertuar, który grupa nagrała już uprzednio dla albumu It Comes to You in a Plain Wrapper. Jeśli sobie uświadomimy, że sesja trwała tylko tydzień, to grupa musiała być wówczas w rewelacyjnej formie. Po tych nagraniach zespół wyjechał na kolejne europejskie tournée.

Pod koniec maja w biurze grupy The Rolling Stones odbyło się spotkanie Magic Bandu z Krasnowem, który przywiózł ze Stanów acetat przygotowanego do wydania Strictly Personal. To, czego wysłuchali na bardzo dobrym sprzęcie, zszokowało ich. Nikt nie spodziewał się, że Krasnow aż tak zmieni brzmienie utworów. Zostały one zniekształcone przez ponagraniowe efekty nałożone przez producenta. Dokonał on powtórnego montażu i miksowania, i dodał tak wiele efektów, ile mógł znaleźć; puszczanie taśmy do tyłu, dodawanie echa, zniekształcanie dźwięku i, co najbardziej zauważalne, nadużywanie fazowania. Grupa podzieliła się na dwa obozy: tych, co zaakceptowali nagrania (jak np. John French) i na tych, co zaoponowali (jak np. Beefheart). Znawca twórczości CB & HMB, gitarzysta Henry Kaiser uważa, iż Beefheart początkowo zaaprobował te ingerencje Krasnowa i zmienił swoją opinię dopiero w kilka miesięcy później, po wydaniu płyty i jej obojętnym i chłodnym przyjęciu. Jednak stoi to w wyraźnej sprzeczności z wypowiedziami członków grupy.

Strictly Personal nie przekształcił grupy w główny zespół undergroundowy, a opublikowanie nagrań zrobionych podczas przygotowywania albumu przekonuje, że brzmią one bardziej zgodnie z muzyką, jaką grupa wykonywała przedtem i będzie wykonywała później. To, co częściowo zniszczył Krasnow, to atakująca, fizyczna siła sekcji rytmicznej oraz gryzące, nawzajem się przenikające i kontrastujące partie gitarowe, które były później tak wyróżniającym się składnikiem muzyki CB & HMB.

W świetle tego wszystkiego, co stało się ze Strictly Personal, nazwa płyty nie mogła być bardziej niewłaściwa, gdyż całkowity efekt manipulacji Krasnowa[3] można najlepiej opisać jako strictly impersonal.

Pomimo tego jest to ważna płyta w dorobku grupy i do dziś pozostaje w sercach wielu fanów. Potwierdziła to ankieta zrobiona przez fanzin beefheartowski „Apocalypso”; Strictly Personal zajął trzecie miejsce w kategorii najpopularniejszych albumów.

Opis utworów

edytuj

W 1972 r. Beefheart stwierdził, że napisał słowa i wymyślił muzykę do Strictly Personal w ciągu 24 godzin (co raczej należy do mitów), po spędzeniu całego roku bez snu, zaczynając od utworu, który przywoływał prymitywny, przedchicagowski blues, zatytułowany kontrowersyjnie „Ah Feel Like Ahcid”.

Ah Feel Like Ahcid. Wiadomo, że nieco później Don opisał LSD jako przecenioną aspirynę, bardzo podobną do Disneylandu starych ludzi. Utwór zdradza pewne aluzje do acid-rocka, jednak jeśli przysłuchamy się treści kawałka, to usłyszymy, że tak naprawdę jest to ah feel like ah said! Ogólne odczucie jest bliskie terenowym nagraniom np. Johna Lomaxa czy Alana Lomaxa lub Johna Hammonda, co Beefheart podkreśla odmierzając tempo tupaniem nogą, surowymi zadęciami na harmonijce i zapożyczonym od Sona House’a riffem (z „Death Letter Blues”). Pojawiają się motywy pocztowe (związane z okładką), jak odniesienia do listów, telegramów i atrakcyjności listonosza upikantniające utwór, którego treścią jest, ogólnie mówiąc, komplementowanie kobiet. Małe fragmenty tego kawałka pojawiają się później w różnych miejscach albumu. Gdy w pewnym miejscu jest mowa o lizaniu znaczka a potem widzeniu filmu, to trzeba to rozumieć jako zażycie narkotyku, zwłaszcza iż potem odbiorca poczty ain't got t'blues no more (nie ma więcej bluesa czyli po prostu nie jest już smutny). Jest to wszystko zrozumiałe w amerykańskim kontekście kulturowym; Owsley Stanley (słynny aptekarz Grateful Dead) zaczął sprzedawać porcje kwasu na znaczkach pocztowych. W wiele lat później Don wyparł się jakichkolwiek odniesień do narkotyków w tym utworze, ale brzmi to całkowicie nieprzekonywająco.

Cała płyta zawiera liczne elementy transowe, które są szczególnie mocne w dwu następnych utworach „Safe As Milk” i „Trust Us."

Safe as Milk. W tym utworze dziwaczny sposób nagrania sprawia wrażenie, iż płyta jest położona na gramofonie nieco poza swoim środkiem. Także na skutek mocnego fazowania tylko perkusja i gitara slide są właściwie dobrze słyszalne. Utwór ten od razu uwidacznia słuchaczowi różnice pomiędzy starym a nowym materiałem muzycznym. Rozproszone radykalne pomysły muzyczne albumu Safe as Milk zostały tu skomasowane, rozwinięte i pomnożone. Dla wielu słuchaczy również i ten utwór ma odniesienie do narkotyków. Jednak Don wyjaśnił, bardziej przekonywająco, że chodziło mu o radioaktywny izotop stront 90, który przenika do ciała, a tym samym do mleka karmiących matek.

Trust Us jest jednym z najlepszych utworów na płycie i to pomimo (a może dzięki temu) kontrastu między bardzo melodyjną partią gitary na tle niskiego, ciemnego riffu oraz między szczęśliwą i beztroską ideologią hippiesowską (ang. trust, look within itd) podciętą przez całkowicie łajdacki głos Beefhearta. Utwór ten w jakiejś mierze wyraża także wiarę w mesjanistyczną, uzdrowicielską rolę muzyki. Zaczyna się niemal klasztornym chorałem, wkrótce rozbitym przez wdzierające się instrumenty grające w rytmie 4/4 i pełnym zupełnie nieoczekiwanych zmian. Ta wersja ukrywa brzmienie gitar bardzo nisko, gdzieś w tle, być może z powodu przekonania Krasnowa, że rynek nie toleruje dziwnego strojenia gitar. Utwór kończy się wspaniałym monumentalnym refrenem Let the dying die oraz szeptanym apelem Trust us (zaufaj nam), co jednak kojarzy mi się raczej z horrorami, gdy mami się ofiarę uspokajającymi słówkami.

Strona pierwsza oryginalnej winylowej płyty kończy się ciężkim, fenomenalnym rockowym bluesem Son of Mirror Man – Mere Man. Fazowanie wydaje się tutaj wszechobecne, ale nawet i ono nie potrafi całkowicie zniszczyć potęgi utworu. Wspaniała harmonijka, prawie zupełnie zniszczony wokal i zapowiedź pochodów basowych, które w większym stopniu pojawią się na drugiej stronie albumu i w następnych nagraniach grupy. Mimo iż jest to zasadniczo blues, grupa pokusiła się o niespodzianki rytmiczne; na początku mamy ewidentnie rytm polki, a w końcowej części utworu gitara basowa najwyraźniej gra rytm walca. W nagraniu tym zadebiutowało także sito do mąki nagłośnione przez wzmacniacz.

On Tomorrow zapowiada kierunek rozwoju, który zostanie w pełni zrealizowany na Trout Mask Replica. Mimo tego, że ta wersja jest słabsza od tej z sesji do Wrappera (między innymi opuszczony jest wstęp gitarowo-perkusyjny) jest to najbardziej nowatorski, polirytmiczny utwór z całego albumu. Już nawet powierzchowne wysłuchanie utworu wykazuje, że związki pomiędzy partiami poszczególnych instrumentów nie zostały ukształtowane zgodnie z rockandrollową tradycją. Każdy instrument bowiem ma równy udział w całości, ale równocześnie nie traci swojej charakterystycznej, indywidualnej jakości. Jest to także jedna z przyczyn, dlaczego muzyka CB & HMB nigdy nie nudzi, mimo wielokrotnych przesłuchań i dlaczego się z niej nie wyrasta, tylko do niej się dorasta. Mamy tutaj wspaniały, towarzyszący Beefheartowi głos Jeffa Cottona – jakby zapowiedź jego wspaniałego falsetu z utworu „Pena” powstałego rok później.

Beatle Bones 'n Smokin' Stones jest jedną z najbardziej zapamiętywanych kompozycji Beefhearta. Mamy tu ślady quasi zappowskiej parodii[4]; truskawkowe gąsienice, małe koguciki itd. Wymierzone to jest być może w podejrzanie nagły zwrot The Beatles w kierunku Flower Power. I chyba to właśnie spowodowało skargę Lennona umieszczoną w prasie... Trzeba tu nadmienić, że Lennon był fanem albumu Safe as Milk i bronił go przed atakami (istnieje zdjęcie Lennona na tle plakatu Safe as Milk wiszącego u niego na ścianie). A jednak wydaje się, że po prostu nie zrozumiał on tego utworu. Jest to przede wszystkim utwór o śmierci i przemijaniu, stąd owe kości żuków itd. W centrum utworu znajduje się refren ...with a dark, with a light..., wspaniały moment, który oddziałuje chyba na wszystkich i najbardziej wyróżniał się podczas występów grupy.

Riff do „Spoonful” (Williego Dixona) został w niezwykle dynamiczny sposób wykorzystany w Gimme Dat Harp Boy. Mógłby się on stać podstawą do niekończących się improwizacji, jak to zrobili The Cream. Jednak Magic Band dodał na końcu każdego taktu dość skomplikowany element, który stanowi pewne zamknięcie. Jest to chyba najbardziej dynamiczny utwór albumu z najbardziej określonym rytmem, wręcz porywającym swoją motorycznością i bez żadnych niespodzianek. Za to mamy rewelacyjne solo Dona na harmonijce, prezentujące różne techniki gry, łącznie z jednoczesnym śpiewaniem skatem podczas dmuchania (techniki tej używał np. Roland Kirk grając na flecie, a w 1969 r. zostanie ona także wykorzystana przez Iana Andersona z grupy Jethro Tull). Chropowaty dźwięk harmonijki jest daleki od wystudiowanej techniki Paula Butterfielda. Inspiracją do tego utworu stał się koncert... Canned Heat w Whisky-A-Go-Go. Don poszedł tam razem z Markerem, gdyż chciał zobaczyć ich gitarzystę (slide) Ala Wilsona (który był zarazem jednym z najlepszych harmonijkarzy na świecie), ale był całkowicie zdegustowany Bobem „The Bear” Hite’em, wokalistą grupy, który grał wtedy również na harmonijce. Był tak jego śpiewem i grą rozsierdzony, że co chwilę przychylał się do Markera komentując jego występ: Gimme dat harp boy – ain't no fat man's toy. Tekst do tego utworu napisał zaraz po tym koncercie w swoim ulubionym miejscu w Los Angeles, w Cantor's Deli[5].

Kandy Korn – najwcześniej skomponowany utwór tego albumu – zaczyna się jak hymn nastolatków z prostymi słowami, które mogłyby być wykorzystane nawet w jakimś przeboju dla niewyrobionych muzycznie i estetycznie dziewcząt. Jednak już po kilku taktach zaczyna się przekształcać w bardzo wyrafinowany utwór, w hipnotyczną, lawopodobną strukturę, niepowstrzymanie posuwającą się naprzód masę, przez którą z trudnością przedziera się niezwykle niski głos Beefhearta, przytłoczony nawałą dźwięków. Potem mamy gitarowe staccato w rytmie 6/8 przechodzące znów w klasztorne chorały i wreszcie potężną kodę obu gitar. Jest to tak wspaniałe, że jeden z muzyków podczas nagrywania aż krzyknął z zadowolenia...

To niesamowite, dreszczowcowe zakończenie płyty rozświetlone jest nieco frywolnym ...I ain't blue no more, black heaven, ah said, ah... – powtórką fragmentu „Ah Feel Like Ahcid”, co zamyka płytę jakby klamrą.

Opis płyty

edytuj

Spis utworów

edytuj
1. Ah Feel Like Ahcid 3:05
2. Safe as Milk 5:27
3. Trust Us 8:09
4. Son of Mirror Man – Mere Man 5:20
5. On Tomorrow 3:27
6. Beatle Bones 'n' Smokin' Stones 3:18
7. Gimme Dat Harp Boy 5:05
8. Kandy Korn 5:06
38:57

Wszystkie utwory są autorstwa Dona Vana Vlieta i opublikowane przez Lupus Music Co. Ltd.

Muzycy

edytuj
  • Captain Beefheart: wokal, harmonijka (Don Van Vliet)
  • Alex St. Claire: gitara (Alex Snouffer)
  • Antennae Jimmy Simmons: gitara (Jeff Cotton)
  • Jerry Handley: gitara basowa
  • Drumbo: perkusja (John French)

Inne dane

edytuj
  • Producent – Bob Krasnow
  • Aranżer – Don Van Vliet
  • Inżynierowie dźwięku – Gene Shiveley, Bill Lazerus
  • Studio – Sounset Sound w Hollywood, Kalifornia.
  • Data nagrania – pomiędzy 25 kwietnia 1968 r. a 2 maja 1968 r.
  • Oryginalnie wydany na przez Blue Thumb BTS-1 w USA, 11.1968, Liberty LBR 1006, Wielka Brytania 11.1968,

Przypisy

edytuj
  1. Strictly Personal - Captain Beefheart, Captain Beefheart & [online], allmusic.com [dostęp 2024-04-25] (ang.).
  2. http://www.rollingstone.com/artists/captainbeefheart/albums/album/119817/safe_as_milk
  3. Na tym się nie skończyło! Krasnow ukradł pieniądze grupy przeznaczone na to tournée i założył za nie swoją firmę nagraniową Blue Thumb, której nazwę także wziął Beefheartowi, i w dodatku wydał w niej Strictly Personal!
  4. Jego album We're Only in It for the Money przekręcił wszystkie wartości proponowane przez Sgt. Peppera Beatlesów na nice
  5. Captain Beefheart and His Magic Band byli uważani początkowo za najlepszy zespół bluesowy regionu Los Angeles. Gdy zaczęli być grupą awangardową, ich miejsce zajął Canned Heat, który w odczuciu muzyków Magic Bandu bluesa grał bardzo źle.

Linki zewnętrzne

edytuj

Bibliografia

edytuj
  • Barry Alfonso. The Dust Blows Forward (The Anthology). Broszurka dołączona do albumu.
  • Mark Barnes. Captain Beefheart. The Biography. Cooper Square Press, Nowy Jork 2002 ISBN 0-8154-1190-1
  • John French. Published converstation/interview with members of Captain Beefheart & His Magic Band, Grow Fins. Broszura dołączona do albumu (1999).
  • Bill Harlkeroad & Bill James. Lunar Notes. Zoot Horn Rollo's Captain Beefheart Experience. SAF Publishing Ltd., Londyn 2000 ISBN 0-946719-21-7
  • Kevin Courrier. Trout Mask Replica. Continuum, Nowy Jork 2007 ISBN 978-0-8264-2781-6
  NODES
mac 3
Note 1
OOP 2
os 39