W momencie, kiedy piszę te słowa (2 września 2023), Polskojęzyczna Wikipedia (dalej: pl-wiki) liczy 1 579 760 artykułów. Jest to niewątpliwie duża liczba, pozornie świadcząca o niezwykłej zasobności pl-wiki. No właśnie, pozornej. Choć pl-wiki liczy ponad 20 lat, ma ogromne braki w podstawowych tematach.
Największą zaletą Wikipedii jest to, że każdy może ją edytować. Dzięki temu encyklopedia cały czas się rozwija, pojawiają się nowe artykuły, a stare są rozbudowywane w oparciu o kolejne źródła. Zaleta ta paradoksalnie stanowi jej największą wadę. Encyklopedię mogą tworzyć zarówno eksperci jak i ignoranci nie mający odpowiedniego przygotowania. Kolejna, niedostrzegana szerzej wada jest taka, że encyklopedia rozrasta się chaotycznie. Każdy lubi pisać o tym, co go interesuje lub co uważa za ważne. Problem pojawia się wtedy, gdy brakuje osób do konkretnych tematów. Nie można krytykować ludzi za to, że piszą o tym, co chcą. To naturalne. Gorzej jest wtedy, gdy ktoś nie zajmuje się pisania artykułów, a ich produkcją na potrzeby konkursu, bicia rekordu, chęci bycia dostrzeżonym przez innych jako ten, co napisał kilka tysięcy artykułów. Do tego za jakiś czas dojdą ci, którzy będą chcieli zapisać się jako autor dwumilionowego artykułu i zaczną wrzucać niedopracowaną masówkę. Nie chcę tutaj wymieniać konkretnych osób. Nie chodzi mi o krytykę wikipedystów kierujących się dobrą wolą, a zwrócenie uwagi na niewłaściwe priorytety i próbę wpłynięcia na zmianę kierunku pracy. Przeciętny czytelnik (np. ja) może być niemile zaskoczonym gdy przypadkiem odkryje, że na 1,5 mln artykułów nie ma artykułu o patronie jednej z ulic miasta, w którym mieszka lub o ważnym rosyjskim dysydencie, którego nazwisko co tydzień pada w polskiej prasie. Może być również rozczarowany np. artykułem o Azji Południowo-Wschodniej, który nie zmienił się od kilkunastu lat i liczy raptem 3025 bajtów, podczas gdy biografia piosenkarki i celebrytki z Big Brothera ma 63 tys. bajtów i medal. Nie mam nic przeciwko edytowaniu tematów prostych, sam raz na jakiś czas przygotowuję drobne opracowania z zakresu kultury masowej, o ile uznam, że dany temat jest na tyle istotny, że wymaga zgrabnego opracowania. Chodzi mi wyłącznie o zachowanie priorytetów. Nie może być tak, że do dzisiaj brakuje nam ponad 15 tys. artykułów, które są w Encyklopedii PWN (dane za Sławkiem Borewiczem). Złym jest również to, że brakuje nam artykułów na tematy, które doczekały się opracowań w kilkunastu edycjach językowych Wikipedii. Zamiast uzupełnienia tych braków pl-wiki obrasta w substuby o wsiach w Rosji, piłkarzach z klubów afrykańskich czy też zapaśnikach z Azji. Niby powstają nowe artykuły, a jednak są pisane dla samego pisania. To strata czasu i energii.
Do tego dochodzi prasówka. Gdy coś się wydarzy i trafi na stronę główną portali informacyjnych, istnieje duża szansa, że znajdzie się wikipedysta, który napisze nowy artykuł liczący kilka zdań i poinformuje czytelnika odpowiednim szablonem, że artykuł jest aktualizowany. Wydarzenie schodzi ze stron głównych, nikt nie dba o zbieranie nowych informacji w oparciu o inne media, a napisana prasówka obrasta kurzem. I taki tekst obniża jakość Wikipedii, bo dowodzi na to, jakim słomianym zapałem i lenistwem wykazuje się wikipedysta, któremu ciężko było uzupełnić artykuł o kolejne wydarzenia, napisać podsumowanie. Prasówka to temat szeroki, nie obejmuje wyłącznie nowo powstałych artykułów o trzęsieniu ziemi bądź zamachu stanu. To również uśmiercanie danej osoby pomimo braku oficjalnych informacji (patrz Prigożyn), informacje o planowanych i trwających inwestycjach (ile tego znalazłem w artykułach o Toruniu), również memy internetowe, gdzie nie jest możliwym ustalenie, czy dany temat nie stanowił wyłącznie jednorazowej ciekawostki czy jednak już się szerzej zapisał w kulturze popularnej. Nic się nie stanie, jak o proteście w kraju Trzeciego Świata napiszemy, gdy te protesty się zakończą, o memie napiszemy, gdy doczeka się analizy w artykule naukowym, a o inwestycji dopiero wtedy, gdy na prośbę burmistrza ksiądz pokropi wodą święconą świeżo oddany obiekt. Nie musimy pisać o wszystkim. Piszmy o rzeczach ważnych dla wszystkich kultur i cywilizacji.
Dawno temu Aotearoa mądrze napisał, że Wikipedia to przede wszystkim encyklopedia, a nie magazyn grafik. Masowe dodawanie ilustracji w celu zapełnienia treści artykułu obniża jakość artykułu. Przede wszystkim tekst jest schowany przez ilustracje, z czego te ilustracje często mają błędy techniczne, nie mają wartości informacyjnej lub po prostu są brzydkie. W efekcie zamiast artykułu mamy chaos, przypominający przeciętne obrzeża miasta powiatowego pokrytego warstwą banerów, bilbordów i plakatów, bo właśnie rozpoczęła się kampania wyborcza. Galerie są dobre, jak chcemy przedstawić np. pięć najważniejszych obrazów malarza. Albo zilustrować stadium rozwoju żaby. Ale galeria zdjęć przedstawiające dokładnie to samo, ale z innej perspektywy? Po co, co to daje czytelnikom?
Na Wikipedii niedorzecznie wyglądają zdjęcia nagrobków. Czytelnik szuka artykułu o danej postaci, dostaje tekst, ale zamiast zdjęcia osoby (bo takowej nie ma) jest fota płyta z lastryko. Skąd to absurdalne przeświadczenie, że musi być zdjęcie w każdym artykule. Nieważne jakie, byle było na temat? Kilkakrotnie czytałem na różnych forach albo słyszałem w dyskusjach ze znajomymi kpiny z takich zdjęć. Jeśli nagrobek jest zabytkowy, ma wartość artystyczną lub wyróżnia się to oczywiście można takie zdjęcie wstawić. Jeśli artykuł ma 50k treści i wcześniej kilka zdjęć – nie ma problemu. W pozostałych przypadkach można z 99% pewnością przyjąć, że zdjęcie nagrobka nie przynosi wartości dodanej do artykułu oraz naraża Wikipedię na pośmiewisko.