Wulgaryzm

wyraz nieprzyzwoity lub ordynarny

Wulgaryzm – wyrazy, wyrażenia lub zwroty uznawane przez użytkowników danego języka jako nieprzyzwoite, ordynarne.

Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Język oparty na wulgaryzmach daje poczucie jednoznaczności. Oferuje to, czego nie znajdujemy w kulturze oficjalnej. Wulgaryzmy, w niektórych kręgach społecznych stanowiące nawet 80 proc. używanych słów, dają poczucie przynależności do określonej grupy. Oznacza to kryzys kultury oficjalnej, opartej na fałszu, zakłamaniu i półprawdach.
  • Kiedy byłem chłopcem, szczytem wszystkiego było powiedzieć „kurde” albo „kurde balans”. Nawet gdy zdarzyło się czasem przekląć, to już na pewno żaden z nas nie ośmieliłby się tak powiedzieć przy dziewczynie. Dzisiaj mówimy w miejscach publicznych i nie ma żadnego znaczenia, czy to chłopak czy dziewczyna.
  • Na co dzień proszę osoby z mojego otoczenia o to, żeby nie przeklinały. Może to wynika z faktu, że w latach 80. siedziałem w celi z kryminalistami, którzy bez przerwy klęli. Nawet ich prosiłem o złagodzenie języka. I często mi się to udawało. Nie przeklinam, bo uważam, że to utrudnia rozmowę. Poza tym jak słyszę przekleństwa, to mnie skręca w środku. (…) Poza tym każdy, kto zajmuje się zarządzaniem, nie ważne, czy jest szefem warsztatu samochodowego, szefem kuchni czy serwisu informacyjnego, powinien wiedzieć, że przeklinanie to wyraz bezradności. Dobry szef powinien patrzeć na sytuację rzeczowo i egzekwować polecenia prostymi rzeczowymi zdaniami, bez zbędnych emocji.
  • Od strony gramatycznej nic polszczyźnie nie grozi, natomiast ogromne rozchwianie norm stylistycznych jest niepokojące. I co tu dużo mówić – staliśmy się społeczeństwem wulgarnym. Nie trzeba się nadto wsłuchiwać, żeby usłyszeć, jak bardzo nam ten język zwulgarniał. Tego się boję i to mnie boli.
  • Ponieważ zdarza mi się rzucać mięsem, czasem w dość obrzydliwym sorcie, uzasadnię swoje stanowisko. Po pierwsze, jako człowiek pobożny, wzoruję się na Chrystusie, który klął. (…) Przekleństwa rodzą się z wielkich uczuć. Przeklinam, gdy mi na czymś wyjątkowo zależy albo gdy się bardzo boję. Przeklinam, gdy kocham, i klnę, gdy nienawidzę. Mam na ustach przekleństwo w szczególnie ważnym dniu, gdy wszystko zależy ode mnie albo właśnie nic już ode mnie nie zależy.
  • Wszyscy hokeiści są dwujęzyczni. Znają angielski i przekleństwa.
  • Wulgaryzmy to maszty statku języka polskiego. Na nich dopiero rozpiąć można czyste, białe żagle mowy wysokiej. (…) właśnie ich zazdroszczą nam Czesi. Tego, ile przedrostków dodać można do tych dwóch czasowników wyrażających w zasadzie rytmiczny ruch biodrami. I za każdym razem znaczenie będzie inne.
  NODES